Info
Ten blog rowerowy prowadzi forti z miasteczka Kraków. Mam przejechane 10485.87 kilometrów w tym 97.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.55 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Sierpień10 - 0
- 2013, Lipiec24 - 0
- 2013, Czerwiec21 - 0
- 2013, Maj21 - 0
- 2013, Kwiecień16 - 0
- 2013, Marzec15 - 0
- 2013, Luty16 - 0
- 2013, Styczeń18 - 0
- 2012, Grudzień16 - 0
- 2012, Listopad14 - 0
- 2012, Październik14 - 4
- 2012, Wrzesień20 - 0
- 2012, Sierpień18 - 0
- 2012, Lipiec28 - 0
- 2012, Czerwiec16 - 2
- 2012, Maj12 - 0
- 2012, Kwiecień3 - 0
- 2012, Marzec5 - 0
Dane wyjazdu:
60.54 km
9.00 km teren
02:38 h
22.99 km/h:
Maks. pr.:63.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:KTM "One"
Ojcowski Park Narodowy
Niedziela, 21 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 2
Dzisiaj po wczorajszej wycieczce na Turbacz postanowiłem nie marnować ładnej pogody i pojechałem pojeździć po Ojcowie i okolicach. Rano znowu była mgła i poczekałem aż się podniesie, żeby nie zabierać ze sobą zbyt dużo ubrań.Wyruszyłem po dopiero przed 13... i najpierw spokojnie przejechałem sobie przez Witkowice i Zielonki, żeby nieomal nie zostać naocznym świadkiem wypadku w Trojanowicach. Mijałem się z dwoma motocyklistami, którzy nie specjalnie jechali przepisowo, i natrafili na kierowcę, który również nie zachował się jak należy. Ostatecznie skończyło się na rozbitym samochodzie, motorach i złamanej nodze jednego z motocyklistów.
Ja w końcu pojechałem dalej swoją drogą i wjeżdżając do Ojcowa co chwilę się zatrzymywałem, żeby robić zdjęcia - niestety na razie nie wrzucam żadnego na pokaz ;/
W końcu też chciałem dojechać do Pieskowej Skały pod zamek, bo jak kilka razy już do Ojcowa dojeżdżałem, tak tam jeszcze nie byłem. Najpierw jednak wesoło mi się zrobiło widząc korek w Ojcowie - jeden ciągnął się w kierunku Jerzmanowic, drugi od wjazdu od Skały. W sumie to nawet nie wiem czy było mi żal tych ludzi i ich próżniactwa - nie ma to jak podwieźć dupsko pod sam zamek.
Pod zamkiem zatrzymałem się na chwilę i uzupełniłem braki żywieniowe :D Dalej ruszyłem szlakiem czerwonym i nim dotarłem z powrotem na drogę do Skały. Żeby choć trochę utrudnić sobie powrót pojechałem właśnie do Skały. Najpierw musiałem się mocno starać, żeby wyjechać do Skały i żeby z niej wyjechać też ciągle było pod górę :) Do Krakowa zajechałem w mniej więcej 30 minut, i lekko tylko po drodze zaniepokoiło mnie nieśmiałe pobolewanie w lewym kolanie - czyżby ból znowu chciał powrócić? Oby nie :)
Jest za to mapka:
Kategoria 0-100 km