Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi forti z miasteczka Kraków. Mam przejechane 10485.87 kilometrów w tym 97.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy forti.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Terenowe zakusy :D

Dystans całkowity:98.52 km (w terenie 35.00 km; 35.53%)
Czas w ruchu:07:29
Średnia prędkość:13.17 km/h
Maksymalna prędkość:40.69 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:49.26 km i 3h 44m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
31.69 km 22.00 km teren
03:30 h 9.05 km/h:
Maks. pr.:40.69 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:KTM "One"

Turbacz :D

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 0

Już w trakcie tygodnia sprawdzałem pogodę na weekend i wszelkie znaki wskazywały, że w sobotę i niedzielę będzie idealna pogoda z szansą na fajne widoki. Chyba już w środę byłem pewny, że w sobotę nie odpuszczam i jadę zdobyć Turbacz. Najpierw myślałem, że pojadę sam, ale ostatecznie w piątek popołudniu kolega zdecydował się pojechać i spróbować swoich sił.
W piątek na biegu kupowałem jeszcze mapę Gorców, a wieczorem starałem się wyczytać skąd właściwie zaczynać podjazd :) Wybraliśmy trasę (właściwie to ja), niebieskim szlakiem z Łopusznej - jak się dalej okaże, niekoniecznie najlepszy to był wybór na podjazd tego dnia.

Pobudka przed wyjazdem nastąpiła o 6 rano, minęło jeszcze kilka minut za nim się zwlokłem z łóżka. Najpierw lekko przeraziła mnie mgła, ale po chwili sobie uświadomiłem, że to właściwie domena Krakowa, i dalej już jej pewnie nie będzie. Po przygotowaniu się i spakowaniu całego dobytku wyjechałem o 7 z rowerem najpierw na stację zalać bak, a później po kolegę.

Tuż za Krakowem od razu naszym oczom ukazała się piękna pogoda :) Błękitne niebo i powoli wznoszące się Słońce zwiastowało ciepły dzień. Mgła jedynie utrzymywała się w dolinkach, a w wyższych partiach nie było po niej śladu. Nowy Targ tuż po 9 nadal jednak był skąpany we mgle, a temperatura nie napawała optymizmem. Ja oczywiście założyłem krótkie spodenki przy ledwie 6 stopniach Celsjusza, a długie spodnie zostawiłem w samochodzie :D Już przebierając się chłód mocno dał się we znaki... a w jednym ze sklepów pani powiedziała koledze, że godzinę wcześniej było jeszcze 0. Do Łopusznej zdążyliśmy się trochę rozgrzać, jednak dłoniom nie miało co specjalnie pomóc - ja miałem niby długie rękawiczki, ale niestety przepuszczały dużo powietrza i dłonie palce miałem mocno zmarznięte.

W Łopusznej powoli zaczęliśmy się wspinać pod górę i po przejechaniu mniej więcej 1-2 km mgła mocno ustępowała i od razu temperatura szybko zaczęło rosnąć. Przy rozwidleniu niebieskiego szlaku postanowiłem ściągnąć z siebie koszulkę z długim rękawem i zamianę rękawiczek na krótkie :) To nic, że zdążyliśmy przejechać raptem może 5 km :D Zgodnie z opisem naszej trasy, mniej więcej w tym miejscu miało być ok. 500 m, których rowerem może nam się nie udać pokonać. Niestety tego dnia te 500 m zamieniło się w blisko 3 km podróż pod górę z rowerem - zamiast na nim. Niestety podróże Baców za drzewem w góry spowodowało, że szlak nie nadawał się do jazdy rowerem, a nawet chodzenie tą trasą było bardziej niż trudne. Dopiero w miejscu spotkania się szlaku niebieskiego i czarnego udało nam się wsiąść na rowery i zacząć wspinać się pedałując. Miejscami musieliśmy sobie jeszcze na chwilę z nich schodzić, ale właściwie do samego schroniska droga odbywała się już tylko na kołach.

Do schroniska dotarliśmy lekko po 13, i biorąc pod uwagę nasz wyjazd z Nowego Targu o 9:45 to trasa ta zajęło nam nieco dłużej niż przewiduje mapa turystyczna dla ruchu pieszego :D Nie dodałem jednak, że w pewnym momencie zjechaliśmy ze szlaku i musieliśmy później się wracać :D

W schronisku porządnie zjedliśmy nasze zapasy i rozkoszowaliśmy się widokami :) Nie specjalnie spieszyło nam się do powrotu ;] Wstępnie założyliśmy, że będziemy wracać wcześniej zaplanowaną trasą, a mianowicie czerwonym szlakiem do schroniska na Starych Wierchach, a później w zależności od chęci albo niebieski, zielonym lub żółtym do Nowego Targu.

W dalszą drogę ruszyliśmy ok 14. Najpierw udaliśmy się na szczyt Turbacza, bo generalnie będąc tak blisko nie mogliśmy tego nie zrobić. Tym samym zaliczenie wysokości 1310 m n.p.m. stało się faktem. Dalej pojechaliśmy zgodnie z planem czerwonym szlakiem w kierunku Starych Wierchów. Niestety po kilkuset metrach droga dalej była chyba bez celowa. Znowu na maksa rozjeżdżona droga przez zwózkę drzewa ;/ W tym samym miejscu mieliśmy możliwość dotarcia do żółtego szlaku prowadzącego do Kowańca. Postanowiliśmy zmienić trasę i zjechać właśnie żółtym szlakiem. Ten wybór okazał się trafny i do samego Kowańca zjeżdżaliśmy bez schodzenia z roweru :) Okazało się też, że z poznanych tras, ta była najlepsza do podjazdu na szczyt. Ale i tak niczego nie zamierzaliśmy żałować. Najgorsze jest to, że sam zjazd zajął nam mniej niż 1/3 wdzierania się na szczyt ;/

W samym Kowańcu, temperatura odczuwalna była dużo niższa niż na górze i czym prędzej pojechaliśmy do samochodu. Na szczęście stał na swoim miejscu :)

Sama trasa nie była jakoś spektakularnie długa, jednak dla samych widoków warto było się nią przejechać, a ja osobiście coraz bardziej doceniam wysiłek jaki się wkłada w takie wyprawy. Coraz bardziej przekonuję się do jeżdżenia w terenie - i od razu po górach :D

Niżej wrzucam kilka zdjęć i mapkę trasy:





Dane wyjazdu:
66.83 km 13.00 km teren
03:59 h 16.78 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:KTM "One"

Powolna przejażdżka Lasem Wolskim, Skałkami Twardowskiego i Krakowem ogólnie...

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Opis i zdjęcia wkrótce...