Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi forti z miasteczka Kraków. Mam przejechane 10485.87 kilometrów w tym 97.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy forti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
101.70 km 2.00 km teren
04:10 h 24.41 km/h:
Maks. pr.:65.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:KTM "One"

Szlakiem wapieni

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 0

Moje dzisiejsze plany zakładały realizację trasy z Krakowa do Wisły. Niestety rano przebudziwszy się byłem jeszcze mocno zaspany, a co gorsza czułem jeszcze nogi z wczorajszej przejażdżki. Postanowiłem sobie tę trasę na razie odpuścić i poleżałem sobie do 8...

Jak już wstałem to zjadłem zabójcze sphagetti, przygotowałem dwie buły, wodę i batony :) Ruszyłem kilka minut po 9, i po kilku kilometrach zrozumiałem, że fatalnym pomysłem było założenie długiego rękawka ;/ Chociaż jak się później okazało przydały się długie rękawy przy niektórych zjazdach :D

Na początku szło mi bardzo niemrawo i nie czułem, że mogę wykręcić dzisiaj jakąś fajną odległość. Może przez to, że pojechałem świetnie mi już znanymi drogami i właściwie przez pierwsze 10 km nie czekały mnie żadne nowości :P Najpierw przejechałem sobie przez Witkowice do Zielonek, a stamtąd do Modlniczki i dalej przez Tomaszowice, Bolechowice do Karniowic. Ostatnio w tej ostatniej miejscowości pojechałem w górę przełajem i zaliczyłem Dolinę Będkowską. Teraz jednak pojechałem prosto na Kobylany i dalej do Radwanowic (jak się tam chwalą to miejscowość, która została odznaczona krzyżem walecznych). Tam trochę się zakręciłem i musiałem się kawałek wrócić, po czym obrałem kierunek na Dubie.
Zaraz za Dubiami zaczęła się miejscowość na końcu świata - Żary. Tam przywitał mnie bardzo fajny podjazd, malowniczo przedzierający się pomiędzy dwoma wzgórzami totalnie zalesionymi. Widać, że ludziom jeszcze się go nie udało okiełznać co mnie bardzo cieszyło ;] Dalej niestety droga nagle się kończyła i zaczynała się szutrowa ścieżka...

Nie przeraziła mnie ona i pognałem nią wprost przed siebie. Dojechałem nią do Racławic i najpierw zacząłem kierować się w kierunku Paczółtowic, jednak stwierdziłem, że pojadę jednak w drugim kierunku :D Tak sobie jadąc dojechałem do Przegini, z której pojechałem w kierunku Jerzmanowic. Najpierw na zjeździe wyprzedził mnie szosowiec, ale jakoś tak słabo mu się jechało na podjazdach. Na pierwszym to zauważyłem, ale jeszcze nie udało mi się go dogonić. Na zjeździe trochę odjechał, ale później zaczął się dłuższy podjazd... Mi się udało złapać dobre tempo i sporo przed połową go dojechałem, ale jego tempo było na tyle słabe, że wolałem go wyprzedzić i nie ciągnąć się za nim ;/

Z drogi olkuskiej odbiłem na Ojców. Zdarzyło mi się tę trasę już chyba 3 razy pokonywać, ale tak szybko jeszcze nie. Dostałem niezłego kopa ;] W Ojcowie jednak postanowiłem sobie chwilę odpocząć, przyszła też pora na uzupełnienie bidonów. Wypiłem też małego Gatorade'a i zjadłem aż jednego batona i bułkę. Po jakichś 20 minuta ruszyłem z Ojcowa w kierunku Skały. Gatorade też zrobił swoje i na podjeździe do centrum Skały udało mi się nie zwolnić poniżej 19 km/h - w sumie jakieś 2 km, ale ledwie 4%.

Ze Skały jako, że droga prowadziła cały czas w dół złapałem fajny rytm i chyba nigdy jeszcze nie miałem tyle frajdy z jazdy. Nawet wiatr mi nie przeszkadzał ;]
Po dojechaniu do Iwanowic Dworskich skierowałem się na Zielonki i generalnie po drodze nic ciekawszego się nie działo z wyjątkiem kilku podjazdów, które również udało mi się w niezłym tempie pokonać - czyli jednak nogi nie były aż tak bardzo zmęczone jak myślałem z rana. Z Zielonek postanowiłem (a raczej na tym się nie zastanawiałem), mocno ruszyć. Średnią do tego momentu miałem w granicach 22 km/h, a do "mety" zostawało mi prawie 10 km. Na tym odcinku udało mi się cisnąć cały czas ponad 30 km/h. Przez dłuższy czas jednak udawało mi się trzymać 35 km/h. Na początku próbował mnie dojechać jakiś biker jadący od Ojcowa, ale w końcu odpadł :D Tak nie zwalniając tempa udało mi się dojechać szczęśliwie...

I co najważniejsze ani razu nie poczułem lewego kolana :D Chyba cudowne ozdrowienie :D Teraz jeszcze niech wrócą cieplejsze dni i na przyszły weekend będzie można machnąć może ponad 200 km :D

A teraz zdjęcia:



I profil podjazdu w Żarach:
Profil podjazdu w Żarach

Jeszcze o mapce bym zapomniał:

#lat=50.203124852262&lng=19.685034379882&zoom=13&maptype=ts_terrain
Kategoria 100-200 km



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciest
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]